wtorek, 17 listopada 2015

Brytyjskie obozy koncentracyjne, czyli o misji cywilizacyjnej białego człowieka


Do dziś wśród historyków trwają spory, kto jako pierwszy założył obóz koncentracyjny. Brytyjczycy byli w tej dziedzinie niewątpliwie jednymi z pionierów, obozy tworzyli bowiem już na przełomie XIX i XX wieku w trakcie wojen burskich. Dziś takie formy eksterminacji ludności kojarzą nam się głównie z II wojną światową, przez co nie wszyscy mają świadomość, że pojawiały się także później. Wielka Brytania przetrzymywała w obozach koncentracyjnych nawet 90 tysięcy Kenijczyków, którzy mieli być powiązani z trwającym w latach 1952-1956 powstaniem Mau Mau. Oficjalnie liczbę ofiar śmiertelnych szacuję się na 11 tysięcy osób, ale niektóre źródła podają nawet kilkakrotnie wyższe liczby. 

Przyczyny powstania były dość oczywiste. Biali kolonizatorzy zajmowali najlepsze ziemie uprawne, a po wojnie w Europie zaczęło ich jeszcze przybywać. Napływ kolonistów najbardziej dotknął najliczniejszą grupę etniczną w kraju, czyli Kikuju, którzy zostali zepchnięci do rezerwatów. Napięcie rosło i coraz częściej dochodziło do strajków. Na ich czele stanął Jomo Kenyatta, który później miał zostać pierwszym prezydentem Kenii. W październiku 1952 roku doszło do pierwszych aresztowań, do więzienia trafił między innymi sam Kenyatta. Działania te okazały się mieczem obosiecznym, bo kolonialiści aresztowali umiarkowanych przywódców strajków, podczas gdy na wolności pozostali zwolennicy bardziej siłowych rozwiązań. Wkrótce Mau Mau przekształciło się w regularne i krwawe powstanie, którego uczestnicy nieraz mordowali białych farmerów (życie straciło łącznie 32 cywili). Naprawdę brutalna okazała się jednak dopiero reakcja Wielkiej Brytanii. 

Dla powstańców stworzono specjalne obozy koncentracyjne, w których tysiące osób zmarło z powodu przepracowania i chorób, ale także na skutek tortur. Szczególnie złą sławą owiany był obóz w Embakasi. Często stosowanymi metodami były tam gwałty za pomocą potłuczonych butelek i kastracja. W jednym z takich obozów więziono nawet dziadka Baracka Obamy. Chociaż zachowało się niewiele źródeł pisanych, rzeczywistość życia w obozach znamy z relacji świadków:
Ponad 70-letnia Jane Muthoni Mara zeznała przed brytyjskim sądem, że tłuczono ją pałkami i gwałcono za pomocą butelki z gorącą wodą. Innym kobietom miażdżono szczypcami piersi, wpychano do waginy lufy karabinów i kazano biegać nago z wiadrami odchodów na głowie. Ciała więźniów okładano boleśnie gryzącymi insektami, a człowiek, którego nazwano kenijskim Josephem Mengele, zasłynął z eksperymentów opalania więźniom skóry i kastracji.*
Do obozów trafiali nie tylko uczestnicy powstania, lecz także ich rodziny, a nawet całe wioski podejrzane o sprzyjanie powstańcom. Do tego okresu nawiązał najsłynniejszy dziś kenijski pisarz James Ngugi w swojej debiutanckiej powieści Chmury i łzy. Oficjalnie powstanie zakończyło się w 1956 roku, ale niepokoje trwały aż do uzyskania przez Kenię niepodległości w 1963 roku. Historycy do dziś nie są zgodni co do znaczenia samego terminu Mau Mau. Wiadomo natomiast, że powstańcy przyjęli jako swoje motto hasło w języku suahili Mzungu aende Ulaya, Mwafrika apate uhuru, czyli Niech biały wraca do Europy, a Afrykanin otrzyma wolność

Brytyjczycy przez lata nie przyznawali się do okrucieństw, jakich dopuścili się w Kenii. Jeszcze w czasie trwania powstania w brytyjskich mediach ukazywały się głównie doniesienia o brutalności Mau Mau, która miała uzasadniać przetrzymywanie ich w "miejscach odosobnienia". Burzę wywołała dopiero wydana w 2005 roku książka Rozliczenie z imperium autorstwa profesor z Harvardu Caroline Elkins, która rok później dostała za nią nagrodę Pulitzera.  W 2010 roku do brytyjskich sądów trafiły pierwsze pozwy o odszkodowania. Londyn stwierdził wtedy, że powinien je raczej wypłacić rząd Jomo Keyatty, bo był przecież... następcą kolonialistów. Pierwsze oficjalne przeprosiny padły dopiero w 2013 roku. 

źródło: independent.co.uk


* źródło: Polityka

Bibliografia: 
1. Marek Pawełczak, Kenia, Wydawnictwo TRIO
2. Caroline Elkins, Rozliczenie z imperium. Przemilczana historia brytyjskich obozów w Kenii, Wydawnictwo Świat Książki

8 komentarzy:

  1. Nie miałam pojęcia o tym kawałku historii. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 akapit, 4 linijka - literówka, sądzę, że powinno być "Kikuju"

    OdpowiedzUsuń
  3. hm, Belgowie mordowali w Afryce na duza skale przed 1 wojna swiatowa, mowa tu o milionach, i to nazwalbym zapomnianym kawalkiem historii. Anglicy w latach piecdziesiatych powtorzyli wzorzec niemiecki, tak to prawda i trzeba im to przypominac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz zapewne o Kongu Belgijskim. Liczbę ofiar szacuje się tam na jakieś 15 milionów, więc wyczyny Anglików rzeczywiście wydają się przy tym niewielkie. I rzeczywiście jest to zapomniany kawałek historii, w Brukseli mają zdaje się nawet pomnik Leopolda II.

      Usuń
  4. Porządny artykuł. To rzadkość w dzisiejszych czasach foto-śmietników. Jedynie akapit "Działania te okazały się mieczem obosiecznym, (...)" budzi moje wątpliwości. Zakładając że w Wielkiej Brytanii rządzili politycy, to było to działanie celowe, które miało doprowadzić do radykalizacji powstania, co usprawiedliwiało działania zbrojne lub wręcz ludobójstwo. Trudno przypuszczać, że ówcześni brytyjscy politycy tego nie przewidzieli. arek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najliczniejszą grupą etniczną jest Kikuyu. Stąd nazwa kraju (Kikuyu Embu kiriNYAga). Nie słyszałem o istnieniu Kikuju.

    OdpowiedzUsuń