poniedziałek, 25 maja 2015

5 ciekawostek o Tanzanii


To już drugi mój wpis w ramach akcji W 80 blogów dookoła świata. Tym razem temat dość ogólny, a przy tym dające spore pole do własnej interpretacji. Zapraszam na moje 5 ciekawostek o Tanzanii. Zajrzyjcie też koniecznie na inne blogi biorące udział w akcji. 




Najwyższa góra

Kilimandżaro leży w Tanzanii, a nie w Kenii. Nie wiedzą o tym czasem nawet ludzie, którzy najwyższy szczyt Afryki widzieli na własne oczy. Wynika to z faktu, że Kenia ma lepiej rozwiniętą branżę turystyczną, a nieodłącznym elementem niemal każdej wycieczki jest właśnie leżące niedaleko od granicy Kilimandżaro. Samochody z turystami są przepuszczane niemal bez kontroli, tak że nieopatrzni turyści mogą nawet nie zauważyć, że właśnie wjechali do innego państwa. Nie zawsze jednak oba kraje tak chętnie współpracowały. Tanzanii nie podobało się, że większość zysków związanych ze zwiedzaniem Parku Narodowego Kilimandżaro płynie do Kenii, dlatego w 1977 roku zdecydowano się zamknąć granicę. Oczekiwania były jednak znacznie większe niż rzeczywiste zyski i w 1983 roku znów zezwolono na przewożenie turystów przez granicę. 

Tak Kilimandżaro wygląda od strony kenijskiej granicy.
źródło: wikipedia.org

Święty socjalista

Nieżyjący już pierwszy prezydent Tanzanii to prawdopodobnie jedyny socjalista, którego ogłoszono Sługą Bożym Kościoła Katolickiego. Julius Nyerere był pierwszych pochodzącym z Tanganiki absolwentem brytyjskiego uniwersytetu, ukończył ekonomię i historię na Uniwersytecie w Edynburgu. Zawsze chciał być nauczycielem, ale władze kolonialne zmusiły go do rezygnacji z posady w szkole, po tym jak zaangażował się w działalność Afrykańskiego Narodowego Związku Tanganiki. Po uzyskaniu przez państwo niepodległości w 1961 roku został premierem, a rok później prezydentem. Był autorem koncepcji Ujamaa (dosł. jedność), czyli afrykańskiego socjalizmu, który miał opierać się na równości wszystkich ludzi i stanowić przeciwieństwo opartego na wyzysku kapitalizmu. Nyerere znacjonalizował banki i budował socjalistyczne wsie. Na naszej szerokości geograficznej takie posunięcia mogą nie kojarzyć się najlepiej, ale w warunkach tanzańskich pozwoliły choćby zmodernizować rolnictwo, które do tej pory nastawione było na zaspokajanie potrzeb kolonizatorów. Dzieci objęto obowiązkiem szkolnym, a dzięki inwestycjom w służbę zdrowia udało się nawet wydłużyć średnią długość życia. Polityka Ujamaa miała oczywiście swoje wady, ale Julius Nyerere do dziś nazywany jest Ojcem Narodu, a uczniowie w tanzańskich szkołach czytają jego pisma, tak jak my Pana Tadeusza. Nyerere był przy tym wszystkim bardzo religijnym człowiekiem, podobno codziennie uczestniczył we mszy świętej. W 2006 roku Watykan ogłosił rozpoczęcie jego procesu beatyfikacyjnego. 

Julius Nyerere z Janem Pawłem II
źródło: www.juliusnyerere.info

Najsłynniejszy Zanzibarczyk

Farrokh Bulsara urodził się 5 września 1946 roku na Zanzibarze, który był wtedy brytyjską kolonią, w rodzinie pochodzących z Indii Persów. O kim ja właściwie mówię? O Freddiem Mercurym oczywiście! Jego ojciec był urzędnikiem, a matka zajmowała się domem. Rodzice wysłali go do szkoły prowadzonej przez zakonnice, a później do brytyjskiej placówki z internatem w Indiach. Freddie opuścił Zanzibar jako siedemnastolatek, zaraz po wybuchu wojny domowej. Nigdy już tam nie wrócił i niestety do dziś nie jest mile widziany. Fiaskiem zakończyły się plany nadania jednej z ulic jego imienia czy zorganizowania hucznych obchodów 60. rocznicy jego urodzin. Protestowały głównie organizacje islamskie (muzułmanie stanowią 99% mieszkańców wyspy), którym nie podobało się upamiętnianie homoseksualisty niebędącego nawet muzułmaninem. Rodzina Bulsarów wyznawała bowiem zaratusztrianizm. 


Dom rodziny Bulsarów na Zanzibarze
źródło: wikipedia.org



Nie tylko parki narodowe

Na liście światowego dziedzictwa UNESCO znalazło się siedem położonych w Tanzanii obiektów. Oprócz znanych parków narodowych (Serengeti, Ngorongoro) są tam:
- Stone Town, czyli stara część stolicy Zanzibaru. Wyróżnia ją unikalna architektura, będąca połączeniem stylów arabskich, perskich, hinduskich i rdzennie afrykańskich. Stara zabudowa wykonana jest głównie z koralowca, co nadaje jej charakterystyczny, lekko różowy odcień. Domy zanzibarskie słyną jednak głównie z bogato zdobionych, rzeźbionych drzwi. 
- ruiny Kilwy Kisiwani i Wielkiego Meczetu. Miasto jest osadą portową założoną w IX wieku. W czasach swojej świetności było najpotężniejszym ośrodkiem handlowym wschodniego wybrzeża Afryki, przypływały tu statki z Indii, a ponoć nawet z Chin. Najsłynniejszym i najbardziej imponującym zabytkiem jest w Kilwie właśnie Wielki Meczet. 
- ruiny miasta Songo Mnara, kolejnego średniowiecznego portu. 
- malowidła naskalne w Kondoa, w okolicach Wielkich Rowów Afrykańskich. Zostały odkryte w latach trzydziestych XX wieku i mogą liczyć nawet 1500 lat. 

Wielki Meczet w Kilwie
źródło: wikipedia.org

Drzwi zanzibarskie
źródło: wikipedia.org

Bohaterskie szczury

W Tanzanii znajduje się siedziba i centrum szkoleniowe jednej z moich ulubionych organizacji pozarządowych APOPO HeroRAT. Kogo szkoli fundacja? Wielkoszczury gambijskie. Zwierzęta te osiągają wielkość do pół metra (z ogonem 90 centymetrów) i wagę do 1,5 kilograma. Nie za dobrze widzą, ale mają świetny węch. Od naszych szczurów, poza wielkości oczywiście, odróżniają je charakterystyczne dla chomików policzki, w których chowają jedzenie. Są też bardzo inteligentne, dlatego świetnie nadają się na... saperów. Szczury szkoli się właśnie do wykrywania min lądowych. Są na tyle lekkie, że mogą spokojnie poruszać się po zaminowanym obszarze. Do tej pory szczury z APOPO i ich opiekunowie przeczesali 240 000 metrów kwadratowych terenu w Mozambiku, Angoli, Tajlandii i Kambodży i rozbroili 1500 min. Niektóre szczury są też szkolone do wykrywania gruźlicy, w czym okazują się skuteczniejsze i szybsze od lekarzy. Takiego szczurzego sapera lub lekarza można nawet adoptować przez stronę internetową APOPO HeroRAT

A poza tym wszystkim, to one są po prostu urocze? 

źródło: wikipedia.org

Tu znajdziecie ciekawostki z innych państw:

Chiny
Biały Mały Tajfun: 5 yunnańskich ciekawostek

Francja
Francuskie i inne notatki Niki : Piec ciekawostek o Francji 
Madou en France: Pięć rzeczy, które zaskoczyły mnie we Francji
Français-mon-amour: Pięć ciekawostek o Lotaryngii
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim : 5 rzeczy, których nie wiesz o Bretanii
Love For France : Francuska uprzejmość w 5 krokach

Gruzja
Gruzja okiem nieobiektywnym: Tata to mama, czyli pięć ciekawostek o języku gruzińskim

Holandia
Język holenderski - pół żartem, pół serio: 9 holenderskich ciekawostek

Kirgistan
O języku kirgiskim po polsku: 5 ciekawostek o Kirgistanie i Kirgizach

Niemcy
Niemiecki po ludzku: 5 ciekawostek o Niemczech
Językowy Precel: 5 niemieckich ciekawostek językowych
Willkommen in Polschland: 5 niemieckich ciekawostek

Norwegia
Pat i Norway: Norwegia jest naj

Rosja
Rosyjskie Śniadanie: 5 ciekawostek z Rosji

Szwecja
Szwecjoblog: 5 ciekawostek ze Szwecji

Turcja 
Turcja okiem nieobiektywnym: Wiedzieliście, że... czyli pięć ciekawostek o Turcji

Wielka Brytania 
Learn English Śpiewająco: 5 ciekawostek o Wielkiej Brytanii
English with Ann: Do you know...? czyli kilka ciekawostek o Wielkiej Brytanii
Head Full of Ideas: Czy wiedzieliście, że...? Czyli 5 ciekawostek o Wielkiej Brytanii
English my way: 5 ciekawostek o angielskim
Włochy 
CiekawAOSTA: 5 najwyższych ciekawostek z Doliny Aosty
Studia, parla, ama: 5 ciekawostek o językach we Włoszech  

czwartek, 21 maja 2015

Części ciała


źródło: Colloquial Swahili

1. unywele (kl.11) - włos,  nywele (kl.10) - włosy
2. paji (kl.5) - czoło, mapaji (kl. 6) - czoła
3. usi (kl.11) - brew, nyusi (kl. 10) - brwi
4. kope (kl.9, 10) - powieka, rzęsa, powieki, rzęsy
5. jicho (kl. 5) - oko, macho (kl.6) - oczy
6. sikio (kl.5) - ucho, masikio (kl.6) - uszy
7. pua (kl.9, 10) - nos, nosy
8. shavu (kl.5) - policzek, mashavu (kl.6) - policzki
9. masharubu (kl.6) - wąsy
10. taya (kl.5) - szczęka, mataya (kl.6) - szczęki
11. mdomo (kl.3) - usta w liczbie pojedynczej, midomo (kl.4) - usta w liczbie mnogiej
12. jino (kl.5) - ząb, meno (kl.6) - zęby
13. kinywa (kl.7) - wnętrze ust, vinywa (kl.8) - wnętrza ust
14. ulimi (kl.11) - język, ndimi (kl.10) - języki
15. ndevu (kl.9, 10) - broda, brody
16. kidevu (kl.7) - podbródek, kidevu (kl.8) - podbródki



źródło: Colloquial Swahili

Obrazek po lewej
1. kichwa (kl.7) - głowa, vichwa (kl.8) - głowy
2. shingo (kl.9. 10) - szyja, szyje
3. bega (kl.5) - ramię, mabega (kl.6) - ramiona
4. kwapa (kl.5) - pacha, makwapa (kl.6) - pachy 
5. kiwiko (kl.7) - łokieć, viwiko (kl.8) - łokcie
6. mkono (kl. 3) - ręka, mikono (kl.4) - ręce
7. kigasha (kl.7) - przedramię, vigasha (kl.8) - przedramiona
8. kifundo cha mkono (kl.7) - nadgarstek, vifundo cha mkono (kl.8) - nadgarstki
9. mkono (kl.3) - dłoń, mikono (kl.4) - dłonie
10. kidole/chanda (kl.7) - palec, vidole/vyanda (kl.8) - palce
11. mguu (kl.3) - noga, miguu (kl.4) - nogi
12. nguyu (kl.9, 10) - kostka, kostki
13. mguu (kl.3) - stopa, miguu (kl.4) - stopy
14. kidole cha mguu (kl.7) - palec u nogi, vidole vya mguu (kl.8) - palce u nogi
15. ukucha (kl.11) - paznokieć, kucha (kl.10) - paznokcie

Obrazek po prawej
1. koo (kl.9, 10) - gardło, gardła
2. kifua (kl.7) - klatka piersiowa, pierś, vifua (kl.8) - klatki piersiowe, piersi
3. mgongo (kl.3) - plecy w liczbie pojedynczej, migongo (kl.4)  plecy w liczbie mnogiej
4. tumbo (kl.5) - brzuch, matumbo (kl.6) - brzuchy
5. kidole gumba (kl.7) - kciuk, vidole gumba (kl.8) - kciuki
6. kiganja (kl.7) - dłoń, viganja (kl.8) - dłonie
7. kiuno (kl.7) - talia, pas, viuno (kl.8) - talie, pasy
8. unyonga (kl.11) - biodro, nyonga (kl.10) - biodra
9. ngumi (kl.9, 10) - pięść, pięści
10. tako (kl.5) - pośladek, matako (kl.6) - pośladki
11. paja (kl.5) - udo, mapaja (kl.6) - uda
12. goti (kl.5) - kolano, magoti (kl.6) - kolana
13. kisigino (kl.7) - pięta, visigino (kl.8) - pięty
14. wayo (kl.11) - podeszwa stopy, nyayo (kl.10) - podeszwy stóp

wtorek, 19 maja 2015

Środki transportu

W Afryce Wschodniej jednym z najpopularniejszych środków transportu są prywatne busy, których trasy łączą przeważnie większe miasta w regionie, choć często też docierają do dalej położonych wiosek.  Takie busy nie mają z góry ustalonych godzin kursowania, odjeżdżają po prostu wtedy, kiedy się zapełnią. Nie jest też łatwo zorientować się, dokąd jedzie dany busik. Zdarzają się kierowcy, którzy wkładają kartkę z nazwą docelowej miejscowości za szybę, ale wielu z nich woli raczej bardziej tradycyjną metodę, czyli wykrzykiwanie celu swojej podróży. Ten sposób jest po prostu skuteczniejszy, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że zwłaszcza wśród osób starszych wciąż zdarzają się analfabeci. I jeszcze ten bagaż na dachu... Całość może wyglądać nieco chaotycznie. :) W Kenii takie busy nazywają się matatu, a w Tanzanii daladala. Nazwa wzięła się stad, że bilet kosztował kiedyś jednego dala, czyli pięć szylingów tanzańskich. 

źródło: www.mecenesdusud.fr

źródło: tumblr.com


źródło: cctvpic.com

A inne środki transportu?

Ninakuja kwa miguu. - Przychodzę na piechotę. 
Ninakuja kwa daladala. - Przyjeżdżam busem. 
Ninakwenda kwa basi. - Jadę autobusem.
Ninakwenda kwa miguu. - Idę na piechotę. 
Ninakwenda kwa gari. - Jadę samochodem.
Unakwenda kwa treni/reli. - Jedziesz pociągiem/koleją. 
Anakwenda kwa boti. - On/ona płynie łódką.
Tunakwenda kwa ndege. - Lecimy samolotem.
Mnakwenda kwa tramu. - Jedziecie tramwajem.
Wanakwenda kwa pikipiki. - Jadą motorem. 
Nilikuja kwa baisikeli. - Przyjechałem/przyjechałam rowerem. 







wtorek, 5 maja 2015

Czy warto studiować afrykanistykę?


Kiedy ktoś pyta mnie, czy warto studiować filologię obcą, zawsze odpowiadam, że warto. Pogłoski o tym, jakoby jedne kierunki studiów miały dawać dobrze płatną pracę, a inne skazywać na pewne bezrobocie, są znacznie przesadzone. Z myślącego i zaradnego filozofa pracodawca będzie miał większy pożytek niż z kiepskiego programisty, prawda? Dlatego chyba lepiej wybierać kierunek studiów według własnych zainteresowań i możliwości intelektualnych. Coraz mniej jest też dziś zawodów, które tak naprawdę wymagają ukończenia konkretnego kierunku studiów. Jeśli nie mamy zamiaru zostać lekarzem, prawnikiem lub nauczycielem w szkole publicznej (bo do tego potrzebne są uprawnienia pedagogiczne), możemy wybrać dowolny kierunek, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że na rozmowie kwalifikacyjnej nikt nawet nas o to nie zapyta. Wystarczy przejrzeć oferty pracy, roi się wśród nich od managerów ds. różnych i innych pracowników korporacji z bliżej nieokreślonymi umiejętnościami. A sama filologia ma tę wyższość nad innymi kierunkami humanistycznymi (poza tymi nieszczęsnymi uprawnieniami pedagogicznymi), że daje dobrą znajomość jakiegoś języka obcego. A to dla pracodawcy zawsze jest atut. Mamy niepotrzebnie straszą swoje dzieci, że po filologii można co najwyżej uczyć w szkole. Nieprawda! Można też oczywiście być tłumaczem, ale poza tym są jeszcze te wszystkie zawody spod znaku managerów, koordynatorów i specjalistów, w których język obcy bardzo się przyda, a konkretnych umiejętności i tak trzeba nabyć już w miejscu pracy. No i oczywiście w trakcie studiów można dawać korepetycje, co jest całkiem niezłym źródłem zarobku. I to nieopodatkowanym! 

Problem z afrykanistyką jest taki, że powyższe korzyści, jakie niesie ze sobą studiowanie filologii, jej po prostu nie dotyczą. Komu mielibyśmy dawać te korepetycje? Misjonarzom? Formalnie afrykanistyka nie jest filologią, lecz orientalistyką. Lepiej jednak mieć świadomość, że bliżej jej do filologii niż choćby do stosunków międzynarodowych, żeby uniknąć późniejszych rozczarowań. Wydział Orientalistyczny Uniwersytetu Warszawskiego był kiedyś częścią Wydziału Neofilologii, po jego wydzieleniu zmieniono nazwy filologii orientalnych na orientalistyki, choć nawet pracownicy wydziału nie wiedzą, co ten termin tak naprawdę oznacza. W ofercie WO są jeszcze: japonistyka, sinologia, koreanistyka, arabistyka, indologia, iranistyka, hebraistyka, turkologia, mongolistyka i tybetologia, egiptologia oraz asyriologia i hetetytologia. Uniwersytet Warszawski to jedyna uczelnia w Polsce, która oferuje afrykanistykę. 

Jak wyglądają studia?

Do tej pory nabór przeprowadzano rotacyjnie. W jednym roku rekrutowano na języki suahili i amharski (Etiopia), a w następnym na hausa (północna Nigeria i Niger). Zwykle przyjmowana po dwanaście osób do każdej z sekcji. Kiedyś wcale nie tak łatwo było się dostać, jeszcze w roku akademickim 2006/07 afrykanistyka zanotowała prawie 12 osób na jedno miejsce. Teraz jednak dotkliwie odczuwa niż demograficzny. W roku akademickim 2014/15 zgłosiły się zaledwie niecałe 2 osoby na miejsce. Statystyki dotyczą tylko studiów licencjackich, na zrobienie magistra w Katedrze Języków i Kultur Afryki chętnych było jeszcze mniej. Władze ratują się, jak mogą, i w tym roku ogłosiły rekrutację w kombinacji suahili i hausa, bo amharski zawsze był najmniej popularnym językiem. Od dwóch lat jest też możliwość rozpoczęcia studiów magisterskich bez licencjatu z afrykanistyki i nauki języka od podstaw. Z przedmiotów maturalnych, które bierze się pod uwagę w procesie rekrutacji, najważniejszy jest język obcy na poziomie rozszerzonym, który stanowi aż 75% możliwych do uzyskania punktów. Pozostałe przedmioty to język polski i matematyka, choć tę ostatnią dołożono raczej symbolicznie. 

Program studiów na kierunku afrykanistyka z pozoru wygląda bardzo mądrze. Poza przedmiotami ogólnorozwojowymi, jak lektorat, WF, filozofia czy antropologia, znalazły się tu historia Afryki, zagadnienia społeczno-kulturowe, religie Afryki, sztuka Afryki czy wiedza o języku afrykańskim (czytaj: gramatyka opisowa). 420 godzin przewidziano na naukę głównego języka specjalności, dodatkowe 120 na lekturę tekstów w tym języku. Jest też 240 godzin nauki drugiego języka afrykańskiego. Dużo? Niespecjalnie. Japoniści tylko na podstawową naukę języka mają 720 godzin, sinolodzy - 1320 godzin. Nawet indolodzy mają 540 godzin! Czy języki afrykańskie są aż takie łatwe? Nic z tych rzeczy. A już na pewno nie są pod tym względem równe. Za najtrudniejszy uchodzi amharski, który najpierw wymaga przyswojenia sobie sylabariusza, którym jest zapisywany, a potem zagłębienia się w kulturowe meandry Etiopii, bo Amharowie nie mówią i nie piszą wprost (mówiąc bardziej fachowo, reprezentują kulturę wysokiego kontekstu). Ciężko to wszystko przyswoić przez te marne 420 godzin. W kwestii tego, czy trudniejszy jest hausa, czy suahili było już wiele sporów. Ja wolę suahili, choćby dlatego, że nie ma tonów ani innych fonetycznych niespodzianek jak hausa. No i oczywiście jest sto razy ładniejszy. :) Innym problemem jest sposób nauczania tychże języków, bo chociaż czasem trafi się jakiś native speaker, to jednak przeważnie uczymy się na tekstach. I to wcale nie najnowszych. Nikt tu chyba nie słyszał o rozwijaniu kompetencji komunikacyjnych. 

Na co jeszcze narzekają studenci?

Na przedmioty językoznawcze. Wynika to z dwóch przyczyn. O pierwszej już wspomniałam, nie wszyscy spodziewają się filologii. Drugą są wykładowcy. Większość pracujących w Katedrze osób jest językoznawcami naprawdę pasjonującymi się swoją dziedziną (którą to pasję w dużej mierze podzielam), ale to właśnie te osoby wywołują taką nienawiść do nauki o języku wśród studentów. Jak? Ano w bardzo prosty sposób. Maturzyści przeważnie odróżniają podmiot od orzeczenia, a czasem nawet dopełnienie bliższe od dalszego, ale nigdy nie słyszeli o alfabecie fonetycznym. Tutaj natomiast dowiadują się, że powinni doczytać o nim w domu, bo to takie łatwe. Nikt nie wyjaśnia podstawowych pojęć, a już tym bardziej nie kwapi się, żeby wiedzę językoznawczą ułożyć w jakiś sensowny ciąg. Językoznawcy mówią więc do swoich studentów jak do językoznawców, a w tych drugich szybko narasta niechęć. 

Na zbytnie skupienie się na obszarze kulturowym języka specjalności. Wiadomo, o całym kontynencie się naraz nie da. Ale jednak jakieś informacje poza ogólnikami i historią państw przedkolonialnych by nie zaszkodziły. 

Na zbytnie skupienie się na przeszłości. Bo druga część pracowników to historycy, którzy bardzo lubią historię dawną. Tak najdalej do kolonizacji. Najciekawszy z punktu widzenia studenta okres w historii Afryki, czyli czasy od dekolonizacji do dziś, są traktowane po macoszemu. Poświęcono im zaledwie jeden przedmiot do wyboru na studiach magisterskich, który prowadzi zresztą osoba spoza wydziału, więc czasem w ofercie się pojawia, a czasem nie. Zapomnijcie też o informacjach z zakresu polityki, stosunków międzynarodowych czy gospodarki. 

Dlaczego więc warto studiować afrykanistykę? 

Wszystkie powyższe skargi nie powinny przesłonić faktu, że to jedyne studia w Polsce, na których można uczyć się afrykańskich języków i jednak poznawać ten niezwykle ciekawy kontynent. Za studiami przemawia też kameralny klimat i przyjazna atmosfera. Bo ci wykładowcy tak naprawdę są też mili i pomocni. Studenci od lat praktykują różne wyjazdy badawcze do Afryki, o dofinansowanie których można postarać się w uniwersyteckich fundacjach. A ktoś, kto już na takim wyjeździe był, na pewno pomoże napisać projekt. Jest też całkiem sporo różnych wydarzeń kulturalnych i konferencji, jak choćby trwające właśnie coroczne Dni Afryki. Nie muszę też chyba nikogo przekonywać, że już samo poznawanie pozaeuropejskich kultur bardzo poszerza horyzonty. 


źródło: uw.edu.pl

poniedziałek, 4 maja 2015

Zaimki wskazujące


W suahili występują trzy rodzaje zaimków wskazujących: bliższe, dalsze i referencyjne. Z dwoma pierwszymi nie ma problemów, mamy je także w języku polskim (ten, tamten). Tabelka poniżej trochę kłamie w kwestii zaimków referencyjnych (środkowa kolumna), bo o ile przy zaimku bliższym (kolumna z lewej) możemy mówić o bliskości obiektu, a przy dalszym (kolumna z prawej) - o jego znacznej odległości od rozmówców, o tyle zaimek referencyjny nie ma z kwestią odległości nic wspólnego. Używa się go po prostu do określenia obiektu, który już w rozmowie był wspomniany, pełni więc podobną funkcję, jaka w wielu językach przypada rodzajnikom określonym. 

źródło: University of Kansas

Jak tego używać? Zwykle po określanym rzeczowniku. 

Mgeni huyu anajua Kiswahili. - Ten gość zna suahili. 

matunda haya - te owoce
matunda yale - tamte owoce
nyumba ile - tamten dom
nyumba hiyo - tamten (wspomniany) dom

Szyk można zmienić, kiedy chce się podkreślić daną część wypowiedzi. 
Huyu ni mama yangu. - To jest moja matka. 

Powtórzenie zaimka wskazującego wzmacnia jego sens, np.:
mtu huyu huyu - właśnie ten człowiek
mtu yule yule - właśnie tamten człowiek
mtu huyo huyo - właśnie tamten (wspomniany) człowiek